Toskania - kolejne wędrówki: Piza i Siena

      
 
 
Toskania – w poniższym poście o kolejnych miejskich perłach tego regionu: Pizie i Sienie. Miasta ikony dla turystów z całego świata, któż bowiem nie słyszał np. o Krzywej Wieży.  Zapraszam na zdjęcia i krótkie notki.
 

 
               Czas na trzeci i ostatni post dotyczący wakacyjnego wyjazdu 2016. Toskania, bo to nią w tym roku się zachwycaliśmy ma wiele różnych odsłon zarówno krajobrazowych (o czym w drugim poście - Toskania-krajobrazowo) jak i miejskich, gdzie zwiedzamy piękne chodź tak różne miasta. Trzy z nich najbardziej popularne i wg mnie w pierwszej kolejności godne zwiedzenia to Florencja (post - Florencja) oraz Siena i Piza. Dzisiaj o tych dwóch ostatnich.

Piza

Z naszego campingu na toskańskim wzgórzu spod Florencji do Pizy mieliśmy ok. 150 km. Jesteśmy zmotoryzowanymi turystami więc podróż zabrała nam tylko ok 1,5 godz. Wyjeżdżamy wczesnym popołudniem. Dojeżdżając do wybranego parkingu znienacka widzimy praktycznie wśród pól ogromną kopułę Baptysterium. Jesteśmy trochę podekscytowani tym widokiem. Parkujemy i wraz z wielonarodowym tłumem podążamy kilkaset metrów w obręb murów.

Piazza dei Miracoli

Wchodzimy na Piazza dei Miracoli gdzie znajdują się najpiękniejsze i najsłynniejsze zabytki Pizy. Miasto przeżywało największy rozkwit w XI i XII w. i to z tego okresu pochodzi największe we Włoszech Baptysterium, Katedra oraz słynna Krzywa Wieża. Miała być ona po prostu przykatedralną dzwonnicą. Zabytki są bogate w zdobienia, w których można odnaleźć odwołania do kultury islamskiej. Pochodzą one z czasów gdy więzy między portową Pisą a krajami arabskimi basenu Morza Śródziemnego były bardzo silne. Niestety, historia nie była szczególnie łaskawa dla miasta. Na początku XV w. dostało się pod panowanie Florencji co w praktyce oznaczało koniec niepodległości miasta i jego powolny upadek.




             

most - Ponte di Mezzo, ulica Borgo Stretto


               Wychodzimy z Piazza dei Miracoli ulicą Via Roma kierując się w stronę rzeki Arno. Tak naprawdę to deptak gdzie z ciągnącymi się po obu stronach kamienicami. Nie ma już tu wcześniejszego przepychu i zdobień na fasadach. Część kamienic jest zabezpieczonych bo nadają się już do remontu.



 
              Trochę klucząc uliczkami dochodzimy do mostu – Ponte di Mezzo czyli Mostu Środka. Przechodzimy rzekę i znajdujemy niewielką pizzerię gdzie trochę się posilamy. Jak już pisałem dzieciaki pizzy nie odmówią. Wracamy mostem na drugą stronę rzeki gdzie dokładnie naprzeciw znajduje się Piazza Garibaldi z pomnikiem tego bohatera Włoch. Dalej podążamy ulicą Borgo Stretto w przeszłości najważniejszą ulicą handlową miasta.
 




 

                    W drodze powrotnej mijamy jeszcze Piazza dei Cavalieri. W Pizie na pewno największe wrażenie sprawia Piazza dei Miracoli ze swoimi zabytkami. Miałem wrażenie wyobcowania tego miejsca w stosunku do pozostałego miasta. Nie tylko poprzez usytuowanie na jego skraju ale także  przez różnice architektoniczne. Na pewno jednak widać jak to miasto przyciąga i jest popularne wśród turystów z całego miasta.
 
 
 

Siena


                 Kolejny dzień ze zwiedzaniem. Tym razem wybieramy się do położonej ok. 60 km od naszej bazy Sieny. Jedziemy bocznymi, często krętymi drogami. Krajobrazy piękne ale podróż bardziej męcząca i dłuży się. W końcu dojeżdżamy i odnajdujemy parking na skraju starego miasta. Od razu widać morze dachów i wąskich uliczek.
 

Piazza del Campo


                  Najsłynniejsze miejsce Sieny to oczywiście Piazza del Campo – główny plac miasta. Ma niespotykany kształt przypomina bowiem muszlę. Unikatowe jest także to, że corocznie 16 sierpnia na placu odbywają się wyścigi konne. Autentyczny wyścig – Palio został pokazany w filmie o Jamesie Bondzie („Quantum of Solace”). Sam plac powstał jeszcze w XII w. a na przełomie XIII I XIV w wybudowano ratusz. Plac to ulubione miejsce odpoczynku turystów. Część osób spędza czas w okalających kafejkach a część siada bezpośrednio na placu podziwiając okoliczną architekturę. Wśród nich oczywiście i my. Postanowiliśmy nie tylko odpocząć ale i posilić się kolejną porcją nienudzącej się dzieciom pizzy.






 

 Sieneńska katedra         

                  Z Piazza del Campo przechodzimy niewielki odcinek drogi do Sieneńskiej katedry. Rozbudowywana przez prawie 200 lat miała być największą świątynią na świecie. W realizacji tego zamierzenia przeszkodziła epidemia dżumy, która wybuchła w 1348 r. Katedra nie jest ukończona. Szaro – różowa fasada mieni się złotymi zdobieniami i robi duże wrażenie. Uwagę zwraca też strzelista wieża dzwonnicza o wysokości 77 m. Siedziby na kamiennej ławce i kolejny raz podziwiamy ogrom i kunszt wykonania budowli sprzed kilkuset lat. Kolejny raz ubolewam też, że nie posiadam szerokątnego obiektywu.


 

Wracamy …

                 Czas wracać. Bierzemy mapę do ręki i szukamy drogi powrotnej na parking. Przechodzimy kolejnymi wąskimi uliczkami. Zapadł zmierzch co nadaje wszystkiemu jeszcze większego uroku. Mijając Piazza del Campo jeszcze raz spoglądamy na ratusz. Później trochę błądzimy ale udaje się dotrzeć na parking. Wyjeżdżamy gdy jest już całkowicie ciemno. Nadrobiliśmy kilometrów ale w drodze powrotnej pojechaliśmy autostradami i był to słuszny wybór. To co udało się zobaczyć w Sienie wywarło na mnie spore wrażenie. Stare miasto rozległe z niezliczoną siecią wąskich uliczek i wielkim niecodziennym placem.





 

Opuszczamy Toskanię

             Florencja, Piza i Siena trzy miasta Toskanii a każde wg mnie inne i zachwycające.  Wszystkie miały swoje okresy rozkwitu chociaż prędzej czy później były dominowane i podbijane przez najsilniejsze miasto Toskanii czyli Florencję. Każde jednak w okresie swej prosperity budowało okazałe katedry, ratusze.  Ciężko aż uwierzyć, że bardzo często pochodzą z XII/XIII w. Na koniec moja podsumowująca myśl: Toskania – na pewno jedna podróż to za mało…

Po kolejnych dwóch dniach i szaleństwach na campingowych basenach czas opuszczać Toskanię. Na krótko zawitamy jeszcze do Rimini nad Adriatykiem. Odległość pomiędzy Florencją a Rimini niecałe 200 km. Nie ma bezpośredniej autostrady ale tym razem nam się to podoba i jedziemy sobie krajoznawczo. Do Rimini czujemy sentyment spędziliśmy tam kilka lat temu udany wakacyjny tydzień.

Na koniec, już teraz zapraszam na następnego posta. Będzie nietypowo: bo nie będzie to podróż samochodem a nawet nie będziemy cały czas w Europie. Tym razem planuję odtworzyć podróż sprzed niemal 8 lat do … Istambułu. Już teraz zapraszam.

Toskania - krajobrazowo


                     Toskania to nie tylko piękne historyczne miasta Florencja, o której było w poprzednim poście czy Siena, Pisa – o których będzie natomiast w kolejnym. To dla wielu przede wszystkim małe miasteczka gdzieś wśród wzgórz, do których dojeżdża się bocznymi, wąskimi drogami. To hipnotyczne wzgórza z łanami zboża oraz z aleją obsadzoną cyprysami prowadzącą do domostwa gdzieś na wzgórzu. Krajobrazy są jednak zróżnicowane oprócz pól oczywiście bez trudu w innym zakątku odnajdziemy gaje oliwne oraz to z czego słynie winiarsko Toskania – czyli winnice. Kultowe wino Chianti to najbardziej znany winiarski produkt tego regionu.
                                   Nasza toskańska baza to w miasteczko Figline Valdarno ok 30 km od Florencji. Wyjeżdżając z naszego campingu na wzgórzu od razu zapuszczamy się w krętą drogę pomiędzy wzgórzami porośniętymi lasem. Po kilku kilometrach pojawiają się pierwsze urokliwe krajobrazy i winnice. Po ok. 20 km docieramy do miasteczka Greve in Chianti.  Przechadzamy się po rynku, zaglądając do sklepików pod krużgankami. Mała piekarnia, winiarnia, sklep z wędlinami, sklep z produkowanymi na miejscu paskami i inne rzemieślnicze punkty nadają urok temu miejscu.

                                  Kolejna nasza wycieczka w poszukiwaniu toskańskich pejzaży zaprowadziła nas w okolice Sieny w region Crete. To tam właśnie odnajdujemy krajobrazy, które bardzo często są ilustracją Toskanii. Łagodne pagórki z łanami zboża. Dla mnie jest w tym coś hipnotycznego i kojącego. Tego dnia na krótko odwiedzamy także małe miasteczko Radda di Chianti. Wąskie uliczki, kilka niewielkich sklepów z winami i to tyle do obejrzenia. Cieszę się jednak, że także tu zawitaliśmy chociaż na chwilę bo to miejsce bardziej to poczucia niż zwiedzania. Warto zawsze zróżnicować  sobie odwiedzane miejsca jedynie wówczas mamy prawdziwsze spojrzenie na dany region.
 

Radda in Chianti

                 Już teraz zapraszam na kolejnego toskańskiego posta relacjonującego nasze zwiedzanie Pizy oraz Sieny. Piza - wiadomo krzywa wieżą i dowiecie się czy coś więcej a Siena to najbardziej zjawiskowy plac miejski jaki do tej pory widziałem. Ja natomiast kolejny raz przypominam sobie właśnie te obrazy i smaki Toskanii otwierając butelkę Chianti.
 
 

copyright © . all rights reserved. designed by Color and Code

grid layout coding by helpblogger.com